Gdzie zjeść dobry falafel w Paryżu? Nasze dobre adresy: Sama, libańska restauracja, która na nowo analizuje mezzés w 11. dzielnicy Londynu. Libańska restauracja Sama, będąca owocemNa Roztoczu najlepsze rydze są w okolicach Kawęczynka. Renulec lubi je już od połowy września 🙂Nie ma to jak dotlenić się w niedzielny poranek! Zrobić pieszo jakieś 10km, pogadać z leśnymi myszami, odstresować, naładować pozytywną energią od leśnych drzew!Nastawiłam się na prawdziwki, bo cała Polska zbiera ich ponoć niesamowite ilości, więc na początku grzybobrania byłam trochę zawiedziona.– Lepszy rydz, niż nic – pomyślałam markotnie. Jednak dzisiejsze zbiory przerosły moje oczekiwania:Fotka poglądowa dla tych, co nie wiedzą jak wyglądają rydze w stanie naturalnym:Do zobaczenia na roztoczańskich grzybowiskach 😀 !
Stolicy Francji nie trzeba reklamować: 134 restauracje z gwiazdkami Michelin, najważniejsze pokazy mody, najpiękniejsze zbiory dzieł sztuki. I drogie restauracje! Gdzie i co zjeść, by nie zbankrutować? Skorzystajcie z naszych podpowiedzi i poczujcie się jak prawdziwi paryżanie. Opublikowano: 16 Marca 2018 Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut! Na początek – croissant croissantem pogania Prawdziwe francuskie śniadanie to croissant i kawa. Brzmi minimalistycznie? W Du Pain et des Idées nie będziecie narzekać po skosztowaniu takiego zestawu. Niewielka piekarnia niedaleko placu Republiki zachwyca wystrojem rodem z lat 20. Amatorów cynamonowych ślimaków z pewnością ucieszy olbrzymi wybór tych bułeczek. Oprócz klasycznej wersji z rodzynkami, których francuscy piekarze nie szczędzą, znajdziecie tu również pain au chocolat z malinami i pistacjami. My decydujemy się na croissanta i klasyczne pain au chocolat. Pięknie wypieczony rogalik kusi zapachem masła, a każdy kolejny kęs zaostrza apetyt. Z kolei bułeczka kryje doskonałej jakości gorzką czekoladę, która powoli rozpuszcza się w ustach. Dla takiego śniadania warto zboczyć na chwilę z głównego szlaku. Oprawione w złote ramy lustra odbijają niekończące się tace croissantów, pain au chocolat i bagietek. Na dużo większy głód – Francja kontra Francja Mimo że posileni śniadaniem, szybko zaczynamy myśleć o obiedzie. Być w Paryżu i nie spróbować francuskich naleśników? Pas possible! Plan zwiedzania układamy tak, żeby po głównych atrakcjach dnia znaleźć się blisko Dzielnicy Łacińskiej. Tu na każdym kroku napotykamy uliczne budki serwujące gorące crêpes, zwinięte i zapakowane w zwykły papier gazetowy. Choć trudno o zły wybór miejsca na obiad, naleśnikowi eksperci polecają szczególnie Au P’tit Grec. Nie dajcie się zwieść prostemu wystrojowi i krótkiemu menu. Pierwszy kęs ciasta z kremem kasztanowym wprawia w zachwyt i rozpieszcza podniebienie. Warto zajrzeć też do La Droguerie. Jest znacznie mniejsza niż popularne wśród turystów La Crêperie de Josselin czy Breizh Café, za to wyróżnia się świetnym smakiem i jakością produktów, co potwierdza kolejka wijąca się do połowy wąskiej uliczki. W menu, zapisanym na kredowej tablicy, znajdziecie propozycje słodkie i wytrawne. Spróbujcie naleśnika z cukrem i ze skórką cytrynową – do ciasta dodawana jest wanilia, więc podczas smażenia rozchodzi się oszałamiający zapach. Z kolei crêpe z tuńczykiem, zielonymi oliwkami i soczystymi pomidorami, choć nieco grubszy i mniej aromatyczny, również smakuje wybornie i krzepi po długim zwiedzaniu. Na deser – spotkanie z mistrzem Prawdziwą ucztę wieńczy deser. Eklerka, crème brûlée, czekoladowy fondant, makaroniki – jest tyle kuszących możliwości… My – niezdecydowani – kierujemy się w stronę Boulevard Raspail, gdzie znajduje się Hugo et Victor. Gdy wchodzimy do środka, aż zapiera nam dech. Minimalistyczne czarne wnętrze przypomina ekskluzywny butik na Champs Élysées, a nie cukiernię. Ciasta, wyeksponowane niczym dzieła sztuki, kuszą wyglądem i krótkimi opisami na małych karteczkach. Na paterach piętrzą się góry pralinek i czekoladek o przeróżnych smakach i kolorach. Po długim namyśle wybieramy dwa desery: karmel i saint-honoré. Karmel to trójwarstwowe ciastko, złożone z cienkich blatów ciasta francuskiego przełożonego puszystym kremem karmelowo-kawowym. Słodycz kremu została przełamana niewielkim dodatkiem soli, co tworzy w tym deserze niezwykły balans. Bardzo ciekawi nas drugi smakołyk – saint-honoré. Czekoladowa pralinka z drobnymi orzeszkami arachidowymi wieńczy warstwę kremu orzechowego suto nałożonego na karmelizowany spód z ciasta francuskiego. Górna część deseru jest niezwykle krucha, a jego delikatna słodycz z każdym kolejnym kęsem coraz mocniej uzależnia. Na zakończenie – widok na Damę Siódma dzielnica Paryża to enklawa modnych barów. W knajpkach na rue Saint-Dominique przesiadują mieszkańcy popijający wino i bawiący się z przyjaciółmi. Warto skierować kroki do tej części miasta po zmroku, bo wtedy z ogródków można podziwiać rozświetloną wieżę Eiffla. Na wypad na drinka idealnie sprawdzi się Bar du Central – przyciemnione światła, posadzka w biało-czarną szachownicę i ściany wyłożone lustrami przypominają scenę z hollywoodzkiego filmu. Dostaniecie tu dobre martini i wiele gatunków wina. Do tego bogata paleta przekąsek: od deski serów po tatara. Gdy rozsiądziecie się na wygodnych drewnianych krzesłach, pozostaje już tylko rozkoszować się klimatem „miasta świateł” i zaśpiewać za Édith Piaf: „Mój wspaniały Paryż”. Chcemy wiedzieć co lubisz Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?
Skórkę kasztanów natnij nożem po wypukłej stronie i umieść w garnku nacięciem ku dołowi. Zawartość garnka zalej wrzątkiem i gotuj przez około 15 minut na średnim ogniu. Następnie kasztany przecedź i ułóż na blachę nacięciem do góry. Kasztany piecz w piekarniku nagrzanym do 200°C przez około 20 minut.
Moją ulubioną kuchnią jest zdecydowanie kuchnia indyjska. Segritta natomiast codziennie chce mnie przekonać, że to jednak francuska jest najlepsza na świecie. Dziś napiszę i pokażę Wam zdjęcia potraw, które tu jadamy. Przeróżne sery, zupa cebulowa, ślimaki czy żabie udka to coś co po prostu trzeba spróbować będąc w Paryżu. Może nie wszystko smakuje tak dobrze jak byśmy tego chcieli, ale jak mus to mus. Jako przystawkę braliśmy deskę serów i mięs. Pyyyszna zupa cebulowa z serem i grzankami. Foie Gras czyli pasztet się we francuskiej kuchni i ciągle chcieliśmy próbować czegoś nowego. I o ile ze ślimakami nie było problemu, bo serwowała je niemal każda restauracja, tak za żabimi udkami nieźle się nachodziliśmy. Skosztowaliśmy ich dopiero na Saint Michael. Wzięliśmy smażone żabie udka w parnierce (innych nie było) ich smak oceniłabym jako MOCNO średni. Były zupełnie nieprzyprawione, tłuste. Co do ślimaków, zamówiliśmy je z ziołowym pesto. W smaku przypominały mi krewetki przyprawione z czosnkiem, szpinakiem i ziołami. Miałam opory przed ich spróbowaniem, bo to w końcu ŚLIMAKI, ale nie żałuję. Były naprawdę smaczne. Moje zamiłowanie do past i makaronów dało górę. I choć wiem, że jednym z kolejnych miast, które odwiedzimy będzie Rzym, to i tak nie mogę sobie ich odmówić. Czas na słodkie! Kominek prowadził nas szlakiem czekoladowych pyszności. On naprawdę jest czekoladoholikiem! Crepe to francuski przysmak., coś ala naleśnik. Można je jeść na słono albo na słodko. Ja oczywiście wybrałam tę drugą wersję. Nutella i banan. Nie ma lepszego zaraz po odgadnięciu przez Was zagadki z koperty w ramach naszej Misji Orange Travel udaliśmy się w stronę katakumb. Stanęliśmy w niebywale długiej kolejce kiedy nie wiadomo skąd podszedł do nas jeden z bileterów i przekazał kolejną kopertę. To była tak abstrakcyjna sytuacja, że wszystkim opadła szczena. Nie mam pojęcia jak on nas rozpoznał i kim jest osoba która ciągle podrzuca te koperty?! Odpuściliśmy sobie już schodzenie do podziemi, zwłaszcza, że nie było pewności czy zdążymy wejść (ostatni turyści wchodzą do 16stej) Z koperty wyjęliśmy bilety do Amsterdamu!! Rock będzie jego gospodarzem. Rzućcie okiem ile już zaoszczędziliśmy dzięki pakietowi „Jak w Kraju” Pozostałe relacje z naszej Misji Orange Travel szukajcie u Kominka, Segritty, Rocka i Krzysztofa. 65 komentarzy pablo_ck 13 czerwca, 2013 - 3:47 pmA żabie udka??? ;p ;p Ale macie fajny wypadzik 🙂 Pozdrawiam 🙂 Odpowiedz flaxx 13 czerwca, 2013 - 3:47 pmSuper, wygląda bardzo smacznie 🙂 Odpowiedz Sylwia 13 czerwca, 2013 - 3:51 pmTwoja mina na zdjęciu ze ślimakiem <3 A jak kasztany? Jedliście? Rzeczywiście najlepsze na placu Pigalle? 😉 Odpowiedz Magda 13 czerwca, 2013 - 11:04 pmNa placu Pigalle sa same sex shopy i nie ma tam sladu po kasztanach 😛 Odpowiedz TheDespotka 14 czerwca, 2013 - 12:11 amNa placu Pigalle ostatnia rzeczą, którą będą sprzedawać to kasztany heh:) Odpowiedz Karolina 13 czerwca, 2013 - 3:51 pmJak kominek jest znawcą czekolady to powinni was zawieźć do Belgi, w Brukseli na każdym kroku można spróbować tych pyszności:) Amsterdam jest super 🙂 Odpowiedz iss 13 czerwca, 2013 - 4:01 pmmniammm uwielbiam takie kulinarne fotorelacje!!! Elizka czekam na kolejne „jedzeniowe” wpisy … Odpowiedz Natalia 13 czerwca, 2013 - 4:02 pmcrepes to naleśniki po francusku nie „jakby naleśniki” 🙂 Pozdrawiam i pozdrów ode mnie też moją ukochaną Francję! Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:03 pmNo tak, ale różnią się od „naszych” naleśników, dlatego tak to ujęłam 🙂 Odpowiedz Ania 13 czerwca, 2013 - 5:23 pmW żaden sposób się nie różnią od naszych 🙂 Crepe oznacza cienki (nie znam francuskiego, ale co nieco wiem o gotowaniu,więc może to nie do końca dobre tłumaczenie), bo są tak jak nasze cienkie. Robi się je dokładnie w ten sam sposób jak nasze, „polskie” 🙂 Crepe suzette robię bardzo często, więc wiem co mówię 😉Pozdrawiam! Odpowiedz TheDespotka 14 czerwca, 2013 - 12:12 amEliza nie różnią się dobrze piszą:) Odpowiedz manyk 13 czerwca, 2013 - 4:07 pmpalisz fajki? Odpowiedz ewka 13 czerwca, 2013 - 4:09 pmZawsze to Kominek,pierwszy i regularnie uzupełniał podroznicze informacje,po raz kolejny miło się przekonać,że jest ktoś skrupulatniejszy,ha mów 😉 Fajnie byloby,gdyby po Orange jeszcze latem ktoś zechciał zafundować Wam podróże,bo to genialny sposóbna reklame,choćbym nie wiem jak bardzo nieznosila Orange czy się nie interesowała ich ofertą to i tak dzięki wpisom na blogach odbieram informację, bezbolesna,a nawet przyjemna:-) Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:18 pmAwwww :* PS W lipcu nasza trójkę czeka kolejna podróż 🙂 Odpowiedz Alicja 13 czerwca, 2013 - 4:21 pmA jak z Twoją dietą? ja próbuję wytrwać w mojej, ale kiedy widzę zdjęcia czekoladek/naleśników, to aż mnie wszystko ściska 😀 Czy po zjedzeniu takiej bomby kalorycznej biegniesz na siłownię i od razu to spalasz, czy już zakończyłaś dietę? 🙂 pozdrawiam serdecznie i pięknie wyglądasz-to chyba przed ślubem 😉 Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:22 pmNie zakończyłam diety bo jej nie zaczęłam. Po prostu zdrowo się odżywiam. Tutaj wiadomo, nie jest możliwe zdrowe odżywianie, bo musiałabym wszędzie jeść sałatki. Odpuszczam sobie, ale ćwiczę, pływam i biegam 🙂 Odpowiedz Justyna 13 czerwca, 2013 - 4:27 pmteż bym tego wszystkiego spróbowała:) Odpowiedz Alicja 13 czerwca, 2013 - 4:27 pmDziękuję za odpowiedź 😉 a masz jakiś sposób na szczupłe ramiona? ja próbowałam wszystkiego-hantle, dieta, masaże, szukałam na różnych forach internetowych, zabiegi i nic nie pomaga :< wyglądają okropnie-jak dwa balerony jak to określam i nie wiem co zrobić, aby poprawić ich wygląd. Odpowiedz studio-mody 13 czerwca, 2013 - 4:29 pmchętnie spróbowałabym ślimaków, ale widziałam co robi się z żabami przed ich spożyciem i w życiu nie wezmę ich do ust… Odpowiedz diana 13 czerwca, 2013 - 4:55 pmżabie udka jadłam w Rzymie, ale przed ślimakami bronie się rękoma i nogami-chociaz nie wiem czemu, bo obydwie potrawy mega abstrakcyjne:D buziaki słodziaki a jak dotrzecie do Rzymu to pozdrówcie odemnie miasto, i uważajcie w metrze na rzeczy(szczególnie linia czerwona) bo łatwo można stracic dokumenty… Odpowiedz grejfrut 13 czerwca, 2013 - 4:58 pmNaleśniki z nutellą i bananami uwielbiam! I chętnie zjadłabym taką zupę cebulową, wygląda naprawdę smacznie (: Odpowiedz Olfaktoria 13 czerwca, 2013 - 5:01 pmAle narobiłyście smaku 🙂 Ale na ślimaki bym się raczej nie skusiła… 😀 Twoja mina wyraża wszystko ;D Odpowiedz Agnieszka 13 czerwca, 2013 - 5:18 pmPodziwiam Cię, że przełamałaś się i zjadłaś ślimaki. Ja bym miała spore opory! 😉 Dzięki za te pyszne zdjęcia, nie mogę się napatrzeć na te smakołyki 🙂 Odpowiedz Angelika 13 czerwca, 2013 - 5:20 pmŻabie udka,ślimaki to nie dla mnie 🙂 Odpowiedz Julka 13 czerwca, 2013 - 6:06 pmEliza, skąd jest Twoja biała bluzka, ta którą miałaś na lotnisku z beżowymi spodniami? Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 6:10 pmReserved, powinna jeszcze byc w sklepach 🙂 Odpowiedz Pudlo Manka 13 czerwca, 2013 - 6:11 pmOj ja chyba nigdy nie odważyłabym się zjeść żabich udek :P. Odpowiedz iwona 13 czerwca, 2013 - 6:43 pmProszę powiedz w którym sklepie internetowym mogę kupić oryginalną torbę Prady, mam ogromny dylemat Odpowiedz panna_anna 13 czerwca, 2013 - 6:50 pmugotować kogoś razem z domem,a później go wyjeść to jakaś najgorsza ohyda. nigdy nie zjadłabym ślimaka. Odpowiedz Janek 13 czerwca, 2013 - 7:48 pmUu Amsterdam i rock to musi się źle skończyć .A zróbcie zdięcia z nocy w Amsterdamie Odpowiedz ana 13 czerwca, 2013 - 9:09 pmEliza proszę nie jedz ani nie reklamuj Foie Gras. To jak powstaje to istny koszmar i piekło dla zwierzat Odpowiedz La Essentia 13 czerwca, 2013 - 9:17 pmEliza pamiętam że szukasz zdrowych przepisów, więc zapraszam Cię do mnie na nowy wpis – sałata z kurczakiem, ananasem i słodko-pikantnym sosem chili ! :))) zazdroszczę Paryża <3 Odpowiedz Dosia 13 czerwca, 2013 - 9:21 pmchociaż zawsze powtarzam sobie, że warto próbować nawet najdziwniejszych rzeczy, to jakoś w praktyce nie wyobrażam sobie jeść ślimaków albo żabich udek… 😀 te nazwy za bardzo mi się kojarzą, ale kasztanów chętnie bym spróbowała! Odpowiedz stylowo40 13 czerwca, 2013 - 9:46 pmApetycznie..:D Odpowiedz ona 13 czerwca, 2013 - 9:48 pmAle dziś u Ciebie apetycznie! Zupa cebulowa i crepe musiały być pyszne! Czekoladkami też bym nie pogardziła 😉 Odpowiedz Kinga 13 czerwca, 2013 - 10:39 pmfashionelko, ale narobiłaś mi ochoty na tą zupę cebulową! o tej porze! ale jutro z pewnością sobie zrobię 😉 Odpowiedz aaa 13 czerwca, 2013 - 11:48 pma ja jestem ciekawa,jak się je ślimaki? tak w praktyce-jak to wygląda? Odpowiedz 13 czerwca, 2013 - 11:49 pmjak zobaczyłam tego crepa na zdjęciu to wszystkie wspomnienia ożyły z mojego pobytu w paryżu 🙂 jak biegałam między mezeami, metrem i sklepami to była to moja częsta przekąska 🙂 ehhh narobiłaś mi smaku więc chyba będą naleśniczki na kolację 🙂 Odpowiedz madzia 13 czerwca, 2013 - 11:51 pmNa placu Pigalle niestety nie sprzedają kasztanów 🙁 Odpowiedz Fashionelka 14 czerwca, 2013 - 2:06 amJak byłam w październiku to sprzedawali! Odpowiedz mammamija blog 14 czerwca, 2013 - 12:05 amEliza, a nie obawiasz się że przytyjesz przed ślubem od tych pyszności? Co z sukienką, będzie wciąż pasować? A może masz jakiś ukryty plan, chodzicie i zwiedzacie, że spokojnie spalisz te kalorie 😉 Odpowiedz Olka25 14 czerwca, 2013 - 2:06 amFash, czy to prawda, że żenisz się z Kominkiem? Odpowiedz Kasia 14 czerwca, 2013 - 10:15 amMożna też wyjść za mąż 😉 /żart/ Odpowiedz Paul. 14 czerwca, 2013 - 3:17 pmA no mozna tez i wyjsc za maz:) Odpowiedz Agnieszka 14 czerwca, 2013 - 9:19 amAż się w głowie kręci od tylu pyszności! Nie przepadam za Francją, ale dla tych potraw mogłabym jechać nawet tam 😉 Odpowiedz 14 czerwca, 2013 - 10:06 amA mnie brakuje francuskich smaków, choć krótko to uwielbiałam przez chwileczkę mieszkać we Francji. Odpowiedz Kasia 14 czerwca, 2013 - 10:14 amWszystko wygląda rewelacyjnie (poza ślimakami :D) . BTW, jak czytam u Ciebie o Londynie, to czuję, że chyba powinnam dać temu miastu jeszcze jedną szansę ! Pozdrawiam Odpowiedz Mika 14 czerwca, 2013 - 10:36 ampasujesz do paryża Elizka 🙂 Odpowiedz Natalia 14 czerwca, 2013 - 11:59 am„Moje zamiłowanie do past i makaronów dało górę.” – górę się „bierze” a nie „daje”. Chociaż to i tak nic w porównaniu do Segrittowego, tytułowego „ParyRZa” 😉Chyba dobrze balangujecie… Odpowiedz Ana 15 czerwca, 2013 - 10:54 pmczytać trzeba ze zrozumieniem Natalio, bo bardziej niż zabłysnąć skompromitowałaś się tym Paryrzem Odpowiedz Fashionelka 15 czerwca, 2013 - 10:56 pmProszę o nieobrażanie innych komentatorów Odpowiedz briitlemind 14 czerwca, 2013 - 5:43 pmMożna tylko zgłodnieć od tego czytania 😛 Odpowiedz Karola 14 czerwca, 2013 - 8:42 pmrównież jestem teraz we Francji (tyle że we wschodniej części) i to zupełnie nie są moje smaki 🙁 ani owoce morza ani te ich sery mi nie podchodzą także pod względem kulinariów wolę nasze jedzonko 😛 Odpowiedz Karola 14 czerwca, 2013 - 8:43 pmpoprawka chciałam napisać w zachodniej 😀 tj. przy wybrzeżu zachodnim Odpowiedz Bellissima 14 czerwca, 2013 - 11:41 pmTeż lubię indyjską kuchnię,te ciężkie sosy mocno doprawione…mniam :))Francuską lubię szczególnie za Odpowiedz Joasia 15 czerwca, 2013 - 11:57 amOglądając nagrania z Paryża u Krzysztofa na blogu po raz pierwszy miałam okazję usłyszeć Twój głos, Eliza. Bardzo podoba mi się barwa Twojego głosu! 🙂 Odpowiedz Robert 16 czerwca, 2013 - 7:49 ama gdzie zdjęcie żabich udek? hmm… chciałem zobaczyć 🙁 Odpowiedz Berni 6 lipca, 2013 - 10:46 pmSaint Michel to dzielnica typowo turystyczna, gdzie liczy się przyjęcie jak najwięcej liczby klientów, więc wykwintnej kuchni francuskiej tam się raczej nie znajdzie. Jedynie co można polecić to restaurację indyjską! Odpowiedz Dominika 8 lipca, 2013 - 10:08 pmMój Paryż 🙂 Odpowiedz Alicja 14 listopada, 2013 - 9:29 amEliza wybieramy się z mężem do Paryża. Czy polecasz jakieś konkretne restauracje lub kawiarnie? 🙂 Jak ceny? Bardzo baaaaaaardzoooo wysokie czy tylko wysokie? Pozdrawiam:) Odpowiedz laudiaa 27 października, 2015 - 8:41 amPrzepyszne te Wasze jedzenia mmmm już wiem co zjem w Paryżu mniammm. Tylko mi smaka narobiliście. Odpowiedz Dodaj komentarz
Luwr, wieża Eiffla, katedra Notre Dame czy bazylika Sacré-Coeur to paryskie klasyki, które znajdziemy w każdym przewodniku po francuskiej stolicy. Ale Paryż kryje mnóstwo zakątków mniej popularnych, za to takich, które pozwolą poczuć prawdziwie lokalny klimat. O swoich ulubionych miejscach opowiadają Polacy, którzy postanowili przenieść swoje życie do Paryża. Paryż to miasto – legenda, przez wielu uznawany za tygiel kulturalny, stolicę mody i sztuki, za stolicę świata. Choć z tą stolicą świata się nie zgodzę, bo uważam za nią jednak Nowy Jork, to z pewnością mogę określić Paryż stolicą mody. O tym dlaczego przeczytacie w tym wpisie 🙂 Magia tego miasta od lat promienieje i zachwyca coraz to nowe pokolenia. Mnie Paryż zachwycił bardzo, dlatego każdego będę zachęcać do odwiedzenia tego miasta. Jestem też przekonana, że choć była to moja pierwsza podróż do stolicy mody, to z pewnością nie będzie ostatnią. Dziś zabieram Was w podróż po mieście miłości. Paryż to miasto setek, jeśli nie tysięcy zabytków, muzeów, przepięknych, wspaniałych rozwiązań architektonicznych (które zachwyciły mnie najbardziej), ale także wąskich uliczek, romantycznych zaułków, wypielęgnowanych parków (których jest naprawdę sporo!) i małych, klimatycznych knajpek. Spacerując po Paryżu niemalże na każdym kroku obcujemy z historią – i to nie tylko przez zwiedzanie zabytkowych budowli, ale przez stały kontakt z miejscami, które tak dobrze znamy z literatury, malarstwa, sztuki, postaciami, które współtworzyły dzieje świata (jestem ogromną fanką Napoleona! 😉 ), czy wreszcie z filmów, bo Paryż to przecież ulubione miejsce reżyserów (pamiętacie listę moich ulubionych filmów z Paryżem w tle?). Spacerując po stolicy Francji odnosi się wrażenie uczestnictwa w dorobku światowej kultury, nauki, tradycji, czy twórczości – jak to pięknie określają wszelkie przewodniki. Jednak niepowtarzalnego nastroju wieczornego spaceru w międzynarodowym tłumie na Champs Élysées, zapachu róż w Ogrodach Luksemburskich, smaku pieczonych kasztanów, migającej Wieży Eiffla, czy feerii świateł oglądanych z pokładu bateau – mouche podczas nocnego rejsu po Sekwanie nie opisze żadna książka, czy przewodnik – to po prostu trzeba przeżyć samemu. Dlatego podczas mojego 5-dniowego pobytu w mieście zakochanych poruszałam się głównie pieszo, żeby chłonąć piękno tego miasta i jak najlepiej je poznać. I mimo, że robiłam dziennie po 25-30 km na pieszo – nie żałuję ♥ Co według mnie trzeba zobaczyć będąc w Paryżu? Cathédrale Notre Dame Katedra Notre-Dame to pierwsza „znana” budowla, jaką zobaczyłam w Paryżu. Muszę przyznać, że wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Myślę, że głównie zadziałała tu magia Paryża i sam fakt, że wreszcie w nim jestem, ale podświetlona Katedra i pan przepięknie grający na gitarze motyw z Ojca Chrzestnego też zrobiły swoje. W okolicy Katedry Notre-Dame znajduje się równie piękny Palais de Justice – bardzo okazała komenda policji, twierdza Conciergerie, Kaplica Sainte – Chapelle oraz Hôtel-Dieu – najstarszy szpital w mieście. Klimat pod Katedrą jest mega, dlatego wróciłam tu ostatniej nocy mojego pobytu w mieście. Arc De Triomphe To właśnie stąd po raz pierwszy zobaczyłam Wieżę Eiffela 🙂 Bilet wstępu na taras widokowy zlokalizowany na wysokości 49 m, kosztuje 9 euro za osobę. Dwie panoramy miasta widoczne z tarasu Łuku robią naprawdę duże wrażenie. Jeśli chcecie wejść na taras, załóżcie wygodne buty – prowadzą tam bowiem bardzo wąskie, kręcone schody. Champs Élysées Słynne Pola Elizejskie, to obowiązkowy punkt zwiedzania w Paryżu. Znajdziemy tu mnóstwo sklepów i restauracji. I ogromne tłumy. Według mnie ulica ta jest trochę przereklamowana – ogromny tłok turystów, prace remontowe na chodnikach i wszechobecne (jak zresztą w całym Paryżu) metalowe barierki sprawiły, że Pola Elizejskie trochę mnie rozczarowały. Wprawdzie jest tam co robić, bo i restauracji pełno i sklepów nie brakuje, to jednak spodziewałam się po tej ulicy czegoś więcej. Być może zmienię zdanie, gdy zobaczę kiedyś Champs Élysées w świątecznej odsłonie 😉 Avenue Montaigne Na Avenue Montaigne, jednej z bocznych ulic idących od Pól Elizejskich, znajduje się raj wszystkich fashionistek. To właśnie tu swoje paryskie butiki mają najwięksi projektanci – Elie Saab, Chanel, Jimmy Choo, czy słynny Dior u którego przewróciła się Carrie Bradshaw w Sex and The City 😉 Sprzedawcy w butikach są chyba przyzwyczajeni, że zwyczajni ludzie gotowi są wydać krocie dla markowej pamiątki z Paryża, bo są o wiele milsi i bardziej przyjaźni niż, np. w butikach w Andorze, gdzie byłam rok temu. Jardin des Tuileries Ogród Tuileries, rozciąga się między Placem de la Concorde, a Luwrem. Z jednej strony otacza je Sekwana, z drugiej moja ulubiona ulica w Paryżu – Rue Rivoli. Jardin des Tuileries należy do najliczniej odwiedzanych miejsc w stolicy. Ośmiokątny staw, zlokalizowany zaraz przy wejściu do Ogrodu od strony Placu de la Concorde, zwykle obiega tłum wypoczywających na metalowych leżakach turystów, ale także samych paryżan. Na leżakach tych rozłożyłam się z wielką chęcią, mając świadomość kilometrów, które były tego dnia jeszcze przede mną 🙂 Ogrody zrobiły na mnie miłe wrażenie, choć przed wejściem – jak wszędzie – ustawionych było milion niepotrzebnych, metalowych barierek, które uwierzcie, potrafiły oszpecić najpiękniejszą okolicę. W pobliżu stawu znajduje się kawiarnio-lodziarnia, do której polecam zajrzeć – mają genialne lody! Szczególnie polecam te o smaku banana, pistacji i kokosa. Place du Carrousel Ogród Karuzeli, przylega do Ogrodu Tuileries i zwykle jest od niego nie odróżniany. Dopiero z przewodnika można dowiedzieć się, że teoretycznie są to dwa różne miejsca. Ogród ten znajduje się w miejscu, w którym kiedyś stał pałac Tuileries, gdzie mieszkał i urzędował Napoleon Bonaparte. Na Placu Karuzeli wznosi się Łuk Triumfalny Karuzeli, wzniesiony dla upamiętnienia zwycięstwa Napoleona pod Austerlitz w 1805 roku. Choć Łuk ten jest mniejszy od tego „głównego” zlokalizowanego przy Placu de l’Étoile, robi naprawdę duże wrażenie. Ja nie mogłam się na niego napatrzeć szczególnie nocą, kiedy był pięknie oświetlony. Louvre Plac du Carrousel zamyka ogrody ciągnące się od Placu de la Concorde i stanowi jednocześnie przedpole najbardziej okazałego i dostojnego z paryskich pałaców – Luwru. Rozległy dziedziniec przez pałacem nosi oczywiście imię Napoleona 🙂 Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy zaraz po ominięciu Łuku Karuzeli, jest potężna, szklana piramida, przez którą prowadzi główne wejście do muzeum. Tak się złożyło, że we wtorki Luwr jest nieczynny, dlatego wróciłam tutaj następnego dnia, jednak po wejściu do piramidy nie zdecydowałam się na wejście do muzeum. Coś trzeba było zostawić na kolejną wizytę w Paryżu 😉 W samej piramidzie, obok kas znajdziecie wiele luksusowych butików, jak Chanel, czy Saint Laurent, a także ogromny Apple Store. Jeśli chcecie odwiedzić muzeum w Luwrze musicie być przygotowani na godzinne stanie w kolejce do samej piramidy, i później na dole – przy każdej z kas są oddzielne kolejki. Les Invalides Pałac bardzo charakterystyczny ze względu na widoczną z daleka złotą kopułę. Na wewnętrznym dziedzińcu poza pomnikiem Napoleona, oczywiście, znajduje się kościół pałacowy – Église du Dôme des Invalides, w którym złożone zostały prochy Napoleona. Bardzo ważne dla Francuzów miejsce historyczne. Eiffel Tour Tego miejsca chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Na mnie Wieża Eiffela wywarła w Paryżu największe wrażenie. Serio, nie myślałam, że aż tak zakocham się w tej metalowej konstrukcji! Wieża przepięknie wygląda szczególnie nocą, gdy zaczyna migać (o każdej równej godzinie). W okolicy wieży byłam aż 3 razy – nie mogłam się na nią napatrzeć. Bilet wstępu na 1 i 2 piętro oraz szczyt wieży to 17 euro, ale naprawdę warto – już sam wjazd windą na szczyt robi wrażenie, nie mówiąc o widoku z tarasu widokowego. Kolejki do kas są ogromne, ale jak wszystkie w Paryżu idą bardzo sprawnie. Maksymalny czas stania w paryskiej kolejce to godzina. Jeśli planujecie wybrać się w okolicę wieży tylko raz – wybierzecie godziny popołudniowe tak, aby zobaczyć ją jednocześnie za dnia i oświetloną o zmroku. Pigalle Plac Pigalle to kolejny must see w Paryżu. Choć dziś nie jest tam już tak ciekawie, jak głoszą legendy, to z pewnością warto to miejsce odwiedzić i udać się na spektakl do słynnego Moulin Rouge, czy innego kabaretu, których w pobliżu Placu Pigalle nie brakuje. Mówią też, że najlepsze kasztany są na Placu Pigalle – mi niestety nie udało się ich tam znaleźć 😉 Za to na każdym kroku znajdziecie tam sklepy z erotycznymi zabawkami 😉 Montmartre & Sacré-Cœur Wzgórze Montmartre to miejsce szczególnie piękne w Paryżu, ze względu na 3 rzeczy: piękną bazylikę, którą widać z każdego miejsca w Paryżu, wspaniałą panoramę miasta widoczną ze schodów przed bazyliką i duch żyjących tu kiedyś artystów, którego poczuć możemy niemalże w każdej uliczce Wzgórza. Do tego wspaniałe makaroniki, mnóstwo sklepików z pamiątkami, ręcznie malowane obrazy, pyszne sery, świeże ryby i owoce morza, sprawiają, że na Wzgórzu Montmartre chciałoby się zamieszkać. Ponieważ była to moja pierwsza podróż do Paryża, za cel obrałam sobie wszystkie najpopularniejsze miejsca w mieście. Poza Łukiem Triumfalnym i Wieżą Eiffela nie wchodziłam do środka, zwiedzać muzeów, czy innych budowli. Zostawiłam to sobie na następny raz 😉 Jeśli chcecie naprawdę zobaczyć i poznać Paryż, polecam Wam poruszanie się pieszo – przed siebie (oczywiście z mapą w kieszeni). Ja właśnie w ten sposób odnalazłam najpiękniejsze zakątki miasta. ciekawostki Mimo, iż Paryż jest w tej samej strefie czasowej, co Warszawa, dużo później robi się widno i dużo później się ściemnia. Paryżanie dosyć późno zaczynają swój dzień. Większość sklepów, w tym wszechobecnych supermarketów, jest czynna od 9. Wcześniej nie ma nawet opcji kupienia świeżej bagietki. Z kwatery wyszłam za pięć dziewiąta i akurat na otwarcie doszłam do francuskiej sieciówki Marché Franprix. Niewielkie supermarkety osaczają nas w Paryżu na każdym kroku. I tak do wyboru mamy kilka sieci, zróżnicowanych pod względem cen i jakości produktów. Najtańsze produkty znajdziemy w sieci Ed (których sklepów jest niewiele), nieco więcej trzeba zapłacić we Franprix (tych sklepów jest najwięcej), jeszcze drożej w Monoprix. Ta ostatnia ma największe sklepy z najbogatszym asortymentem. W supermarketach możemy kupić wszystko – doskonałe, francuskie wędliny i sery, świeże pieczywo, czy wina i świetną, francuską wodę (Evian, Perrier ♥). Znajdziecie tam też artykuły przemysłowe. Francuskie croissanty je się prosto z papierowej torebki. Gdy pierwszego dnia kupiłam 2 sztuki, które zapakowane zostały w jedną torebkę i pani ekspedientka zobaczyła przez szybę, że wyjmuję swojego croissanta i trzymam go w ręku, wybiegła ze sklepu i dała drugą torebkę i serwetkę do wytarcia rąk 😉 Po 21 w trzech najbardziej zatłoczonych dzielnicach Paryża, nie kupicie w sklepach alkoholu. Brak możliwości zakupu alkoholu w sklepie ma zachęcić do odwiedzenia restauracji, czy baru, których w Paryżu nie brakuje. W przyszłym roku planuję kolejny, tym razem weekendowy, wypad do Paryża. Dajcie znać, jeśli znacie miejsce, które warto odwiedzić, a czego jeszcze nie widziałam. #Paryż Zobacz wszystkie wpisy z Paryża: Zwiedzanie Paryża I Organizacja wyjazdu Zwiedzanie Paryża II Paula Simińska Estetka, która zwraca uwagę na wygląd ludzi, jedzenia, otoczenia. Lubi kreować wokół siebie ładną przestrzeń. Ma słabość do pięknych przedmiotów. Uwielbia surowe wnętrza i elegancki minimalizm. Ma bzika na punkcie swojej kotki, Lary. Uwielbia gotować. Kocha modę, fotografię i podróże, Nowy Jork, Włochy i południe Francji, które uważa za swoje miejsce na ziemi ♥Znamy już siedem kobiecych reprezentacji, które będą grać w 2024 roku w turnieju olimpijskim siatkarek na igrzyskach w Paryżu. W tym gronie znalazły Polki, dla których to będzie czwarty taki występ w historii! Reszta uczestniczek zostanie wyłoniona w czerwcu. Kto zagra w IO? Kiedy i gdzie turniej? Sprawdź szczegóły.